Taki prezent od serca...naprawdę z myślą o osobie obdarowywanej ...nieczęsto sie zdarza...
Niestety czasem jest tak,że traktujemy ten świąteczny zwyczaj jak przykry obowiązek,bo nic nie dać nie wypada,bo nie mamy pomysłu,bo nawet nie bardzo chcemy wiedzieć co daną osobę uszczęśliwi ,zachwyci...
W każdym bądż razie mój Mikołaj dokładnie wiedział na widok czego zaniemówię...
Dokładnie też wiedział ,że w oryginalnie złotym kolorze zbyt długo nie pozostaną więc pozwolenie na przemalowanie dołączył:)
To prawda,że mam ogromną nieumiejętność oparcia się rzeczom pięknym,
oczywiście moją miarą mierzonych.
Wprawdzie to krzesełko jeszcze do powyższych zaliczyć trudno ,ale to tylko stan przejściowy,chwilowy...
Przytargane z niedzielnego giełdowego spaceru...w ramach spalania kalorii świątecznych:)
przynajmniej tym razem trochę bardziej logiczne samousprawiedliwienie swojej "giełdomanii" znalazłam.
Tak a'propos korzystania z pewnych udogodnień kuchennych nie do końca zgodnie z ich przeznaczeniem:)
Już gdy wycinałyśmy z córą świąteczne pierniki pomyślałam ,że te ciasteczkowe foremki można wypróbować do przygotowania noworocznych czy jak kto woli sylwestrowych koreczków serowo-winogronowych...moich ulubionych:)
Dziś wieczorem zrobiłyśmy małą "próbę generalną"...chyba się udały,bo są już wspomnieniem...
Wierzę ,że tegoroczne Święta upłynęły Wam w cudownej,ciepłej i rodzinnej atmosferze...
Nadchodzący Nowy Rok to okres radości...
ale również zadumy nad tym, co minęło i nad tym, co nas czeka.
Niech przyniesie Wam miłość, pomyślność i spełnienie wszystkich marzeń.
A gdy się już spełnią niech dorzuci garść nowych , bo one nadają życiu sens.
W Nowym Roku wiele szczęśliwych tylko chwil , dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro.